- Wiem - przytaknął Santos, stając obok Glorii. - To babka Lily, Camellia Pierron. Pierwsza madame w rodzinie. Camellia, Rosę i Lily. - Nie słuchaj jej, tato. Ona mnie nienawidzi, zawsze mnie nienawidziła. Ona chce mi dokuczyć, chce odsunąć ode mnie ludzi, których kocham. Proszę, tato, wysłuchaj mnie tym razem. - Powiedziałeś, że tego nie chcesz - wyszeptała. - Ja też nie chcę. - Od czego? - Jesteś Glorią St. Germaine - oznajmiła Hope. - Z nowoorleańskiej rodziny St. Germaine’ów. A ja jestem twoją matką. Hannenfelda i Wellingtona na to samo przyjęcie. - Nie chcę żadnych wyjaśnień - rzuciła przez zęby. - Chcę przeprosin. Teraz usiadła na nim, przesuwając dłonią po jego nagiej skórze. Czuła, jak się w niej poruszał, co przyprawiało o przyjemny dreszcz. Pocałowała go i zakołysali się rytmicznie. - Milordzie, pozwolę sobie jeszcze raz wyrazić podziw, że tak sumiennie wypełnia pan - Mój siostrzeniec jest bardzo uparty. Może uznał, że plotki są kłamliwe. - Pyta, czy interesowałaby cię posada nauczycielki. manekinie, stojącym w oknie zakładu krawieckiego. Wywieszka głosiła, że pracownia jest - Moją odpowiedzią było milczenie - odparła i wróciła do pakowania. Kilcairn nie powinien oczekiwać za wiele.
uważała, że musi samotnie stawiać czoło wszystkim, którzy zagrażają jej niezależności, i że - Proponuję, żebyś pytał przekonująco. Opuściła nogi. Marzyła, żeby wstać wreszcie z krzesła i pobiec do zabawy. Uwielbiała się śmiać, śpiewać, tańczyć, skakać, ale to też nie podobało się mamie, która powtarzała, że Pan Bóg oczekuje od swoich dzieci przede wszystkim pokory. Gloria próbowała o tym pamiętać, czasami jednak matczyne napomnienia wylatywały jej z głowy. Tak jak dzisiaj.
brzuch wylewał się z szortów. Skóra pomiędzy sposobem wywleczenia go z samochodu. Westchnął, złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Nie opierała się.
- Jasne, wejdź. No i gdzie się, do cholery, podziewasz? Zmierzch zapadł dziwnie gwałtownie, księżyc wstał wcześnie, cały
pewnością oskarżyłaby go o próbę przekupstwa. Nie, ukryje obrazy w Kilcairn Abbey do - Gdzie oni są? - zapytał, a oficer wskazał na parę kulącą się pod kocem na ławce przed katedrą. - Chcę z nimi porozmawiać. Zatrzymała się w progu biblioteki, obejrzała przez ramię, chcąc mieć pewność, czy w pobliżu nie ma matki, i wślizgnęła się do środka, przymykając drzwi za sobą. Podeszła na palcach do półek, gdzie stały zakazane książki, których matka nie pozwalała ruszać. Philip spojrzał na małą, która zaczęła się wiercić w wymoszczonym kocykiem koszyku. - Ale on nie jest dżentelmenem. - Opadła na krzesło. Widać niczego go nie nauczyła, Zanim wysiadł z powozu i wszedł do domu, kobiety udały się już do swoich pokojów. A jednak wewnętrzny głos ciągle zadawał pytania na temat nurtujących ją uczuć.